W miarę zbliżania się ku brzegowi, Dingo ujawniać zaczynał bowiem coraz większy niepokój. W jego rozumnych oczach widniał wielki jakiś smutek, lecz i wściekłość zarazem.
— Popatrzcie — zawołał w pewnej chwili mały Janek, obejmujący za szyję swego ulubieńca — Dingo płacze! Naprawdę płacze!
Uwaga ta przyjęta została przez wszystkich w milczeniu.
Gdy łódź była oddalona o jakieś dwadzieścia stóp od brzegu, Dingo jednym susem z niej wyskoczył i popłynął sam do brzegu, a gdy się do niego dostał, popędził do lasu i wkrótce znikł za drzewami.
W minutę potem i łódź dobiła do brzegu, gdzie Herkules przymocował ją mocno do drzewa mangowego, a następnie wszyscy udali się do lasu na poszukiwania Dinga.
Bardzo szybko go znaleźli. Rozumne zwierzę wartowało przy ziemi. tropiąc jakiś ślad widocznie.
Gdy Dingo ujrzał zbliżających się Dicka z dubeltówką i Herkulesa z toporem w ręku, zagłębiać się zaczął w gęstwinę, ciągle zwracając swój łeb w stronę za nim podążających, jakby prosząc ażeby szli za nim.
Po przejściu kilkuset kroków oczom idących ukazała się mała chatka, z gałęzi drzew
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/309
Ta strona została przepisana.