nie było więc konieczności odcinania liny i szukania ratunku w szybkiej ucieczce.
Wieloryb jedynie zanurzył się nieco, a następnie bardzo szybko płynąć zaczął. Niemniej szybko odwijała się lina, a i łódź mknęła bystro po powierzchni fal, nie mogła jednak ona dorównać szybkości wieloryba, to też trzeba było niezadługo dowiązać linę drugą, a następnie i trzecią.
Najwidoczniej wieloryb bardzo powierzchowną otrzymał ranę i nic nie stracił ze swych sił.
— Patrzcie, jak pędzi szalenie to zwierzę przeklęte — mruczał stary Howick — powiedziałby kto, że to jakiś pierwszej klasy rumak na wyścigach.
Niezadługo w nurtach pogrążyła się i cała lina czwarta, a następnie odwijać zaczęto i piątą, już ostatnią. Na szczęście pogrążyła się ona w wodzie do połowy zaledwie.
— Nakoniec! — zawołał kapitan — wieloryb zmęczył się widać nareszcie. Teraz więc się zbliża chwila ostatecznej z nim rozprawy. Czas najwyższy, ażeby dać sygnał naszemu Pilgrimowi.
Mówiąc to, kapitan powiewać zaczął białą chorągiewką.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/59
Ta strona została przepisana.