Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/60

Ta strona została przepisana.

Dick znak ten dostrzegł natychmiast i bez zwłoki, przy pomocy murzynów, starał się zadość uczynić rozkazowi. Na nieszczęście jednak wiatr dął w przeciwnym akurat kierunku, tak iż statek miał możność bardzo powolnego jedynie zbliżania się do łodzi.
Tymczasem ranny wieloryb wypłynął nakoniec na powierzchnię, aby odetchnąć powietrzem, lecz i teraz, ku ogólnemu zdziwieniu, — w nieruchomej trwał postawie. Hak tkwił w jego grzbiecie, lecz harpun nie uszkodził żadnych wewnętrznych organów olbrzyma najwidoczniej, gdyż znajdował się on w pełni swych sił, jak to wnioskować było można z iście szalonych uderzeń jego ogona.
— Oczekuje na małego — odpowiedział Howick, na pytający wzrok kapitana. — Małe, rzecz zrozumiała, nie mogło nadążyć za matką i z tej przyczyny się jedynie ona zatrzymała, nie z braku sił bynajmniej. Dobrze by było może fakt ten wykorzystać i skończyć z matką jaknajprędzej.
Wszyscy uznali trafność tej rady. Dwóch majtków pochwyciło więc za włócznie, ażeby ugodzić niemi olbrzymie zwierzę.
— Baczność, dzieci! — zawołał kapitana — a dobrze mierzcie, bo zdarzyć się może, że nie będziemy w stanic powtórzyć ciosów.