Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/67

Ta strona została przepisana.

odległych od normalnych dróg. po których statki krążyć zwykły, co się stało z przyczyny stale nie sprzyjającego wiatru.
To smutno i ciężkie myśli biednego chłopca przerwane zostały ukazaniem się na pokładzie Negora, który w czasie trwania całej katastrofy przebywał pod pokładem, lecz o której wiedział niewątpliwie.
Nikt nie mógł odgadnąć, jakie myśli krążyły w głowie tego tajemniczego człowieka. Teraz przyglądał się tylko z lekkim jakby uśmiechem na zaciśniętych wąskich wargach pustemu pokładowi i milczał.
Po chwili podszedł do Dicka, znajdującego się wtedy już w budce kapitańskiej i stanął przed nim nieruchomo, patrząc nań wyzywająco.
Młody chłopiec, pod wpływem wzroku tego, bezwiednie uniósł głowę w górę i przemówił:
— To ty, Nogoro! Czego chcesz tutaj?
— Chciałbym porozmawiać z kapitanem, albo też, w razie jego nieobecności, ze starszym sternikiem — odpowiedział zimno portugalczyk.
Dick Sand spojrzał ze zdumieniem na mówiącego.
— Czyż nie jest ci wiadome, że oni zginęli?