każę rzucić cię w falę z obojętnością nie większą, jakby dotyczyło to zdechłego psa.
— Pozwól mu powstać, Herkulesie — dokończył Dick Sand, zwracając się do olbrzyma.
Negoro powstał, a następnie odszedł bez jednego słowa. Gdy był u drzwi swej kuchni, odwrócił się, nienawistnym wzrokiem obrzucił Dicka i Herkulesa, szepcząc do siebie: poczekaj ty smarkaczu i ty murzynie przeklęty. — porachujemy się ze sobą jeszcze.
Dick po odejściu portugalczyka jeszcze raz jaknajstaranniej zbadał instrument i z radością się przekonał, że znajduje się on w jak najlepszym stanie. O zajściu z Negoro, ani pomyślał; niepokój tylko jakiś, od woli niezależny, bezustannie podsuwał mu myśl, czy czasem ostatni ten wypadek nie był w jakimś związku ze zniszczeniem pierwszego kompasu? Lecz jakiż cel miećby mógł Negoro w niszczeniu narzędzi, od których zależało bezpieczeństwo wszystkich osób na statku się znajdujących, a więc i jego?
Tak mówił rozsądek. A jednak nie dający się ukoić niepokój, mimo rozumowanie to, wciąż targał sercem Dicka.
To też dla wszelkiej pewności, by nie mieć sobie nic do wyrzucenia, Dick Sand postanowił trzymać stale Dinga w budce ka-
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/86
Ta strona została przepisana.