pitańskiej. Wtedy Negoro nie odważy się do niej zbliżyć! Napewno!
Jeszcze dni cztery minęły w tym samym dusznym niepokoju, potęgowanym tą okolicznością jeszcze, iż siła huraganu nie słabła bynajmniej, aczkolwiek zdarzały się godziny względnego spokoju, w czasie których wiatr przycichał i spokoiło się morze. Po jednej z takich przerw wicher ponownie uderzył z całą siłą, lecz zmienił nagle zasadniczo kierunek i pędzić zaczął „Pilgrima“ ku północy.
Aczkolwiek oddalało to statek od Ameryki, Dick nic poradzić nie mógł na to; nie mając żagli — był bezsilny.
Minął i dzień 25-marca, a nie można było zauważyć najmniej szych śladów lądu. Statek tymczasem pędził wciąż naprzód z szybkością wprost niewiarogodną. Cóż się więc stało z tym lądem niedościgłym?... Czyżby cała Ameryka zapadła się nagle w morze? Dickowi czasami się zdawało, że stracił rozum, że oszaleje!
Czyżby w złym płynął kierunku? Ale to przecież było niemożliwe! Kompas jaknajwyraźniej wskazywał, iż statek do ostatnich czasów płynął na wschód nieprzerwanie... A płynął tak — już całe dwa miesiące! I to z zawrotną chwilami szybkością. A więc, — już oddawna do lądu dotrzeć był powinien.
Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/87
Ta strona została przepisana.