Strona:Julian Ejsmond - Żywoty drzew.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

I znów Jan się odzywał:

„Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają“.

A na to lipa:

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły,
a ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie...“

Więc młody chłopiec wołał w zachwycie uśmiechniętemi słowami Kochanowskiego:

„Tu zachodny wiatr powiewa,
tu słowik przyjemnie śpiewa...“

A lipa serdecznie odpowiadała mu brzękiem pszczół:

„Gościu! jeśli sprawą mego cienia
uchodzisz gorącego letnich dni promienia,
ani mię zato winem, ani pój oliwą —
bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą!
Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym...“