Strona:Julian Ejsmond - Żywoty drzew.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.



Opowieść o sośnie na wzgórzu będzie smutna, bo ledwo wybujała nad powałą leśnego sklepienia, zakochał się w niej złoty piorun miłością pełną ognia.
On — z nieba — miał ciało płomienne i rdzawe, i ona — z ziemi — miała w swym dumnym pniu, podobnym do olbrzymiej kolumny, błyski miedzi i płomienia.
On tęsknił do niej, ukryty w ciemnej chmurze; ona osłonięta była przed nim ciemną chmurą swojej bujnej korony.
Ale ona mówiła głosem szelestu drzewnego cichym i przedziwnie łagodnym, który zdawał się być samą pieszczotą, on zaś wołał na nią grzmotem, od którego cały las dygotał.

Kochała się w tej sośnie bez pamięci i ruda baletniczka gęstwiny, wiecznie we-