tyw tej poezji ma nabrać treści społecznej, podczas gdy jest tylko wizualną fantazją na zadany temat. Obraz poetycki stał się bezradny wobec nacisku treści społecznych i politycznych, służył więc tylko treściom dominującym, utracił własny charakter intelektualny. Sam zatem model poezji skazywał na porażkę próby wtargnięcia w obszar rzeczywistości. Poeci „pokolenia 60” mogli pisać piękne wiersze kreacjonistyczne, ale bardziej ich fascynowało połączenie wody z ogniem, kreacjonistycznego, estetyzującego modelu wiersza z zaangażowaniem społecznym. Stąd pochodzi niedotrzymanie obietnicy zaangażowania, rozbieżność między intencją a rezultatem. Zaangażowanie chybiało celu, jeśli służyło tylko myślom, które i tak były uznane, a piękno wiersza, zaprzęgniętego do celów propagandowych, stawało się podejrzane. Tymczasem w poczuciu sukcesu utwierdzały poetów „pokolenia 60” nagrody w konkursach poetyckich, które sami organizowali.
Równocześnie narastający rozdźwięk w kontaktach z publicznością sprawił, że zrodziło się poczucie krzywdy. Oto oni, którzy piszą tak poetycko sprawne i tak zaangażowane wiersze, nie są rozumiani. Odpowiedzialnością obciążano krytykę, która rzeczywiście jest tu winna, nie dlatego, że nie chwaliła, ale dlatego, że nie potrafiła wyjaśnić niebezpieczeństw i ślepych zaułków. W rezultacie powstała swoista formacja duchowa poetów uważających się za pokolenie nie dostrzeżone, choć bardziej na uwagę zasługujące niż np. „pokolenie 56”. Kompleks ten powiększył się jeszcze, gdy tych właśnie poetów zaczęto atakować za brak zaangażowania, dostrzegając w wyszukanych obrazach napuszone stylizacje i wtórny, pasożytniczy stosunek do myślowej zawartości poezji. Fałszywa świadomość nie pozwoliła zrozumieć tych zarzutów. Utworzyła się paradoksalna sytuacja, w której krytyka subiektywnie zaangażowanym poetom odbierała prawo do szczycenia się tym mianem. Autorzy ci stworzyli więc całą konspiracyjną literaturę, wypowiadali się w podziemnych — wydawanych przez ZSP — publikacjach i w nich utrwalali swój kompleks niższości, swoją martyrologię.
Ten „dobrze zorganizowany debiut” pokolenia, żeby posłużyć się określeniem jednego z uczestników, zakończył się fiaskiem, okazał się debiutem chałupniczym.
Strona:Julian Kornhauser, Adam Zagajewski - Świat nie przedstawiony.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.