nickiego swoją klęskę, bo jego nieufność powoduje społeczną izolację (być wyobcowanym, znaczy zachować czystość), podnosi do rangi zwycięstwa etycznego. Zbliżenie jest nieetyczne, tylko zachowanie dystansu do świata, do człowieka, do literatury — operacja na języku w gruncie rzeczy jest obroną przed trywialną szczerością wypowiedzi — może pomóc zachować twarz. Uciekając od zafałszowania, oddalamy się jednocześnie od odpowiedzialności społecznej. Oczywiście, jest to zbyt mechaniczne traktowanie problemu. Krynicki wybierając z rzeczywistości najjaskrawsze sytuacje, dokładnie je analizuje, choć zawsze sprowadza do tego samego momentu: konfrontuje z własną, głęboko indywidualną wizją. Poezja krytyczna w jego rozumieniu to nie tylko opis zjawiska, jego zanegowanie, ale także propozycja nieoficjalnej przeciwwagi.
Zmiana w poetyce Ryszarda Krynickiego jest doskonałym przykładem tego, jak słowo poetyckie czułe jest na wszelkiego rodzaju społeczne pęknięcia, jakim ważnym bywa instrumentem dojrzałej części opinii publicznej. W poprzednich okresach poezję traktowano jako coś niezmiennego, wiecznego, niezależnego od „tu i teraz”, ponieważ szukano przeważnie, jak to czynili na przykład neoklasycy, powtarzających się w kulturze modeli i tropów.
Wiersze Krynickiego sprzed 1968 roku utożsamiały się w pełni z sytuacją w życiu społecznym i politycznym kraju, eksponując te informacje, które świadczyły o zmistyfikowanej rzeczywistości, analizując język, w którym odbijały się nastroje społeczne.
Po 1968, a zwłaszcza po 1970 roku Krynicki manifestacyjnie odrzuca dawne poetyckie przyzwyczajenia i rozumiejąc szansę, jaka stoi przed poezją w obliczu narastających przemian w życiu narodu, tworzy zupełnie inny typ wypowiedzi lirycznej, zbliżając się nawet w niektórych wypadkach do Różewiczowskiej sprawozdawczości. Takie wiersze, jak Pożegnanie, upadek, Nie wiersz lecz wyznanie, Otwarcie, Maszyny do pisania, Zabawa językowa czy Podróż pośmiertna III rejestrują bardzo dokładnie i obiektywnie, z dziennikarską niemal bystrością codzienny, teraźniejszy, miejski pejzaż, w którym bohater, stawiając sobie retoryczne pytanie „czy można być niemym pomiędzy niemymi i tymi którym wydarto ję-
Strona:Julian Kornhauser, Adam Zagajewski - Świat nie przedstawiony.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.