z nie odbytej audiencji roztacza się przed nami taki właśnie świat zastępców. „Zamiast Marksa / przyszedł chudy urzędnik”. Jest to świat, któremu brakuje soczystości, napięcia, pełni. Gdyby choć były wstrząsające zbrodnie, które budziłyby prawdziwą, rzetelną nienawiść, Moczulski jako autor tego tomu mógłby zostać moralistą, napiętnować, zgromić. Ale brakuje mu kryteriów oceny. W świecie ludzi, którzy okradają sklepy, w których pracują, sytuacja moralisty jest dwuznaczna. I tak spotyka się z nimi w stołówce, podaje im rękę, tak trudno jest ich odróżnić, co najwyżej są trochę lepiej ubrani od moralisty. Piekło jest biurem, w którym pracują chudzi urzędnicy, tacy, którzy nie biorą odpowiedzialności za swoje myśli i decyzje.
Piekło jest brakiem kryteriów oceny. Paradoksem poezji Moczulskiego jest obfitość występujących w niej świętych i wspomnianych już postaci z Nowego Testamentu. Judasz, Piłat, święty Jan, święty Laurenty — oto bohaterowie jego wierszy. Oczywiście, bohaterowie tylko pozorni. Występują oni „zamiast” kryteriów. Moczulski w pewnym sensie korzysta z ich legendy, z której bierze tylko jedno — oni byli, zostali ugotowani w prawdziwym oleju, utopieni w beczce prawdziwej wody. Reprezentują żywy świat namiętności i walki. Dlatego, w braku aktualnych, współczesnych kryteriów oceny, poeta posługuje się legendą pełnokrwistego życia, któremu przeciwstawia dzisiejsze, anemiczne życie zastępców.
Jesteśmy daleko od patosu Różewicza czy Herberta. Świat przedstawiony w wierszach Moczulskiego jest amorficzny, nie ułatwia zadania żądnym zatrudnienia moralistom. Jest to „mały, domowy Oświęcim”. Zastępców trudno oskarżać, a o rozmowę z ich szefami, z ludźmi autentycznymi, trudno się doprosić, bo ich nie ma.
Ukazanie „świata zastępców” jest głównym celem poezji Moczulskiego. Nie jest to egzystencjalizm, poszukiwanie autentyczności w świecie pozorów. Jest to raczej bezradność poety, artysty, moralisty, który wychodzi na rynek wyposażony w kompletny aparat krzyku i tragedii, wyposażony we wrażliwość i namiętność i nie może ich użyć, bo zastaje świat nie dorastający do jego oburzenia, za mały do krzyku, nie uporządkowany, nie objaśniony, nijaki, drugorzędny.
Strona:Julian Kornhauser, Adam Zagajewski - Świat nie przedstawiony.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.