wewnątrzliterackich. Motorem książki Barańczaka jest problem dla kultury ostateczny, problem osadzenia jej w tym, co najboleśniejsze i najważniejsze. W obliczu spraw ostatecznych — choćby „tylko” dla kultury — nie można spierać się o partykularyzmy. Zdaje się, że to jest najpoważniejszy zarzut, jaki można postawić tej książce. Ponieważ jednak jest ona naprawdę książką pionierską, więc zarzut ten traci na ostrości.
Zadufani to ci, którzy kłamią albo powtarzają leniwie kłamstwa. Nieufni to ci, którzy dostrzegają fałsz i pragną mówić prawdę. Jeśli tak, to spór między jednymi a drugimi odbywa się poza literaturą, odbywa się wszędzie, w fabrykach, w urzędach, na ulicy, a nawet wewnątrz świadomości, w monologach wewnętrznych. Jeżeli ten spór toczy się poza literaturą, to literatura nieufnych — mówiących prawdę — przybierać może różne formy, może poszukiwać trwałych struktur w dzisiejszych odmianach klasycyzmu lub wyrażać sprzeciw w gorączkowych wyznaniach dzisiejszego romantyzmu, może sięgnąć po technikę oksymoronu, podobnie jak może posłużyć się definicją. Spór idzie o całość kultury, o jej wierność wobec życia, które ją powołało do istnienia. Wierność ta może się wyrazić równie dobrze w poetyce lingwistycznej, wyczulonej na obłudę petryfikującą język, jak i w poetyce „mówienia wprost”.
W obliczu ważności spraw, których podjęła się „młoda literatura”, spory między ugrupowaniami, wymyślanie nowych etykiet, nowego ekspresjonizmu, nowego katastrofizmu itd., stają się małostkowe. Młoda literatura ciągle, jak się zdaje, nie pojęła samej siebie, swego powołania. Ciągle występuje w przybraniu wewnątrzliterackich utarczek, ciągle nie przezwyciężyła wewnętrznej sprzeczności Nieufnych i zadufanych, sprzeczności między wielkością ducha a małością litery. Jeżeli raz stanęło się wobec problemu ostatecznego, należy go pogłębiać, ponawiać pytanie o to, czym jest literatura, dlaczego dotychczasowa literatura nie umiała na to pytanie odpowiedzieć, jaki jest świat, który tę literaturę wydał z siebie i czy literatura może zaproponować program ulepszenia tego świata po uprzednim poznaniu go. Tymczasem w tej chwili młoda literatura waha się, czy dbać o własne interesy u przyszłych Czachowskich i Kleinerów, czy też wyręczać
Strona:Julian Kornhauser, Adam Zagajewski - Świat nie przedstawiony.djvu/205
Ta strona została uwierzytelniona.