czej, jak chciałoby się powiedzieć, konstruktywność Peipera, skazuje go na los fałszywego proroka. Tak też, generalnie rzecz biorąc, potraktowało myśl Peipera pokolenie wojenne, pokolenie Baczyńskiego i Gajcego. Gdy czytamy dzisiaj pisma Peipera, nie odnosimy wrażenia, że wszystko to się stało, że triumfująca cywilizacja bez przeszkód ogarnęła nasze życie. Witkacy ze swymi przeczuciami bliższy jest naszej wrażliwości zranionej przez apokalipsę. Budowniczy Peiper wydaje się nieco anachroniczny, ta sama cywilizacja, której miała służyć sztuka, wydała z siebie zagładę, obróciła się przeciwko człowiekowi, jak w oklepanej formule alienacji.
Ale mówimy to dzisiaj z pobłażliwym uśmiechem tych, którzy lepiej wiedzą, co się stało dalej, jak się ten film skończył, a dzisiejsi dwudziestokilkuletni wiedzą o tym już nawet nie ze swojego osobistego doświadczenia. Czym innym była gorycz młodych poetów żyjących w czasach okupacji.
Po drugie, na historię nie można patrzeć tak, jak to robią skrajni determiniści, dla których „nie mogło być inaczej”. Można także spojrzeć na historię jak na wiązkę możliwości, z których tylko pewne realizują się, ale te, które „odpadły”, też mają wartość, w swoim czasie i one były rzeczywistością, przynajmniej rzeczywistością duchową, intencjonalną, definiowaną przez kulturę i w jej sferze działającą sprawczo. Konstrukcyjność Peipera zdaje się odnosić do takiej właśnie, nie zaistniałej w pełni możliwości cywilizacyjnej. Peiper sam przecież nazwał się „burmistrzem marzeń niezamieszkałych”. W sferze modeli kultury programu Peipera nie przekreśla wewnętrzny kryzys polityczny Polski międzywojennej ani kataklizm cywilizacyjny drugiej wojny światowej.
Peiper jest dla dwudziestolecia postacią równie symboliczną, jak Witkacy. Obaj ci pisarze zajmują postawy zasadnicze dla literatury. Literatura może stać się medium swojego czasu, wsłuchać się w swoją historię, przechodzić razem z epoką wszystkie jej choroby, wyczuwać jej drgania z kobiecą niemal intuicją — sygnalizować. Może też wspomagać jeden z kierunków rozwoju, opowiedzieć się po stronie wzrostu, czy też tego, co się za wzrost uważa, i czynnie, na swój sposób, popierać wybraną tendencję — konstruować. Jest to więc wybór między pierwiastkiem żeńskim i męskim, wybór, który jest rezultatem odpowiedzi, co lepiej — dać się „ponieść
Strona:Julian Kornhauser, Adam Zagajewski - Świat nie przedstawiony.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.