Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/100

Ta strona została przepisana.

szacunku, upatrując w nim kolegę w powołaniu.
W tym czasie odwiedził także i kawiarnię. Powitano go tam hałaśliwie i serdecznie. Dowiedział się tu, że Wujo Kowalski znikł od paru dni z horyzontu, podobno udał się na wieś na polowanie, Karol Holcman już oddawna nie uczęszczał do kawiarni, podobno miał jakieś osobiste przejścia, malarz, który nie był również wtedy i na Pradze, wyjechał malować portret do jakiegoś obywatela ziemskiego, tak, że tylko poeta i dwóch aktorów podtrzymywali tradycję ich paki, przesiadując przy ich stałym stole na poobiedniej pół czarnej.
Gdy wyszedł z kawiarni, Anatol zrozumiał, że to miejsce przestało już raz na zawsze być tem, czem było dawniej dla niego.
Czuł się tam obco i, siedząc tam zaledwie godzinę, nudził się.
Postanowił znaleść sobie jakieś zajęcie, aby mieć parę godzin wypełnionych dnia powszedniego, a do kawiarni i na knajpę uczęszczać rzadko i to w wyjątkowych okolicznościach.
Oczekiwał z niecierpliwością powrotu do sił Antoniny i zapanowania atmosfery ciepła zadomowionego mieszkania w jego kawalerskim pokoju z kuchnią.
W szpitalu bywał co dzień, gdzie cała sala witała go życzliwym pomrukiem.