Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/102

Ta strona została przepisana.

się z tem upora, musi sobie znaleść jakieś zajęcie, w razie trudności chociażby domowe.
Aby jakoś upozorować swoją wizytę u pupilki »Wuja«, kupił trochę szynki i zapytał o »Wuja«.
Okazało się, że panienka miała kartkę od niego, w której rozkoszował się polską jesienią i chwalił sobie obfite polowanie; obiecał jej przywieść zająca, a może i ze dwa lisy na kołnierz.
Prośba Anatola, aby ekspedjentka pomogła mu w zakupach dla znajomej, która jest chora i sama nie może wychodzić, nie dała, niestety, rezultatów, gdyż panna mimo całej gotowości ofiarowania swego czasu i doświadczenia, nie mogła ani na chwilę oddalić się ze sklepu w czasie, kiedy jeszcze magazyny były otwarte.
Kiedy wrócił do domu i właśnie zamierzał zawołać stróżkę, nie mając innego wyjścia, zwłaszcza, że czas naglił, gdy zastukano do drzwi i zjawił się dzierżawca jego z żoną.
Oboje niski ukłon złożyli przed wielmożnym panem, a on prosił ich siadać, zadowolony nie na żarty ich wizytą, bo już przypływu pieniędzy zaczynał potrzebować gwałtownie.
Dawny karbowy naopowiadał mu, co się zdarzyło w okolicy ciekawego, a co ciekawem dla słuchającego wcale nie było, skarżył się