Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/107

Ta strona została przepisana.

zerkając na wsze strony, czy i jakie wrażenie jego opowiadanie robi na sąsiadach.
Zjawił się wkrótce młody poeta, od którego z żalem Anatol usłyszał, że od dłuższego już czasu Karol nie uczęszczał do kawiarni.
A takby się chciał z nim Stefanowski nagadać, nawywnętrzać. A to pech.
W braku Karola, zwierzył się Kowalskiemu z postanowienia przyjęcia jakiegoś obowiązku.
»Wujo się zdziwiło«, jak powiedział Jan Krzysztof, ujrzawszy jego nadmiernie rozszerzone oczy i podniesione krzaczaste brwi, gdy usłyszał o postanowieniu Stefanowskiego.
Znał zwyczaje tego dekadenta, nieregularność życia, robienie nocy z dnia i vice versa, więc nic dziwnego, że teraz tak spojrzał na niego.
Wytłómaczył się z nagłego projektu męczącym go coraz bardziej spleenem i koniecznością z tego powodu zmiany zwyczajów i nawyknień.
Rozumie się, że »Wujo obiecał« skwapliwie użyć swych znajomości i wpływów dla wpakowania go na odpowiednie stanowisko i zapewnił go, że już jutro napewno będzie mógł dać mu stanowczą odpowiedź i to bezwzględnie przychylną.
Poeta uśmiechnął się trochę sceptycznie na te obiecanki Kowalskiego, ale z miny Stefa-