Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/126

Ta strona została przepisana.

wzdłuż lóż, przechodzą powolnym spacerkiem, w braku zamówienia zapewne, dwie jakieś angielki w towarzystwie znajomej ze sceny murzynki, wybiegł za nimi i zaproponował im zjedzenie w loży kolacji. Skwapliwie to zaproszenie przyjęły. Wprawdzie angielki okazały się niemkami, które oprócz ich stałego angielskiego duetu, nic więcej w tym języku nie umiały, ale murzynka była niefałszowaną, czarną, jak heban, negierką i to pochodzącą z Południowej Ameryki, z którym to krajem łączyło Anatola tyle, tyle młodzieńczych wspomnień. Wprawdzie, opuściwszy oddawna rodzinny kraj i żyjąc wśród angielskiego języka, murzynka mało co pamiętała po portugalsku, ale, gdy Anatol przypomniał jej brazylijską piosenkę murzyńską:

„Negra danada cor de carvao
Gosto da negra, tenho pachiao“...

mała nie posiadała się z radości i wesoło klaskała w ręce, jak dziecko, kazała sobie parę razy powtarzać, jak to »a negra camiza nao tem« (bez koszuli), wreszcie zmusiła go do przepisania jej na pamiątkę tych zabawnych kupletów.
Kądzielski wlał pół butelki szampana swej sąsiadce za dekolt, czemu ona widocznie nie bardzo się sprzeciwiała, wiedziała bowiem, że go to drogo będzie kosztowało. Poprosiła,