Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/132

Ta strona została przepisana.

dzin dziennie, nie krępując go zbytnio ścisłością godzin pracy.
Jadanie dwóch panów w pokoju, a osobno Antoniny w kuchni okazało się bardzo niepraktycznem. To też wytłómaczono żenującej się ciągle pannie, że to nie ma najmniejszego sensu, że oni co chwila od niej czegoś potrzebują i tylko muszą się krępować tem, aby nie fatygować jej ciągłem przychodzeniem z kuchni. Dała się wreszcie przekonać i siadała między wujem i Anatolem, którzy jej usłużnością tak się wkrótce popsuli, że opiekowała się nimi, jak dzieciakami. Żaden z nich ani ręką nie raczył ruszyć, aby nabrać zupy z wazy, posolić coś w razie potrzeby, nasypać cukru do filiżanki, gdyż przyzwyczaiła ich do tego, że wszystko to lepiej i prędzej załatwiała. Sprytna kobieta w krótkim czasie potrafi mężczyźnie stać się niezbędną.
To też obaj nie mogli zdać sobie sprawy, jak do tej pory mogli, nie mając jej, obywać się bez jej troskliwej opieki.
Tyczyło to zwłaszcza Anatola, nad którym jej opieka nie ograniczała się tylko do usługi przy obiedzie i kolacji, ale w każdym momencie dnia, gdy był w domu odczuwał jej skrzydła na każdym kroku w tych momentach, kiedy najbardziej opieki potrzebował.
Teraz, zostając długie wieczory zimowe