Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/138

Ta strona została przepisana.

mieszkaniu Anatola, była w jakimkolwiekbądź stosunku do stanowiska pierwszego lepszego parzygnata z przeciwka.
Życie jej jednostajne dziś miało uledz zmianie; rozumiała swym kobiecym instynktem, że wspólny z chlebodawcą spacer nie będzie ostatnim, że przez to stanie się w jego oczach bardziej towarzyszką, niż służącą, że to jest początek wyrównywania się między nimi różnicy socjalnych ich stanowisk.
Mając w kasie zamawiań kupione bilety, prowadził podnieconą zaciekawieniem dziewczynę wprost do małej lóżki na II‑giem piętrze za amfiteatrem.
Posadził ją i obserwował, jakie wrażenie ten nieznany dla niej widok zrobił na niej.
Starała się niezręcznie ukryć nerwowe zainteresowanie. Oglądała się na wszystkie strony i robiła mnóstwo naiwnych zapytań, czem pobudzała do wesołego chichotu swego chlebodawcę.
Gdy kurtyna się podniosła, a oczom Antosi ukazała się dekoracja malarskiej pracowni pełnej ukostjumowanych masek karnawałowych, ze zdumionych piersi zachwyconej dziewczyny wyrwał się naiwny okrzyk: »Aaa«.
Przysunął się z krzesłem bliżej ku niej, aby módz jej tłómaczyć różne zawiłości operetkowej fabuły dzisiejszego widowiska. Ona