Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/148

Ta strona została przepisana.

pokochania nie żyła wcale, a teraz jest nowonarodzonem dziecięciem przy swoim drogim, rozpieszczonym »tatulku«. Jakżeż tu było nie wysłuchać tej serdecznej prośby, popartej jeszcze pokorną, delikatną pieszczotą.
Podziwiał jej subtelność wrodzoną i instynkt, który pozwalał jej zgadywać każde jego życzenie nietylko niewypowiedziane jeszcze, ale nawet takie, które nie doszło do jego uświadomienia.
»Wujo« u nich był jak u siebie w domu i dumny był z tego, że on to właściwie jest inicjatorem tego kolażu. Bo Anatol, który w całem życiu cenił nadewszystko swobodę i obawiał się do tej pory każdego zawiązującego na nowo czegoś trwalszego, z pewnem przerażeniem wewnętrznem uświadamiał sobie, że zmiana, zaszła w jego życiu, posiada cechy długotrwałego pożycia kobiety z mężczyzną, a przełom, który zaszedł tutaj może nawet stanowić dla niego epokę.
Rad był do tej pory z kaprysu swego, przypuszczał, że gdyby mu przyszło kiedyś opuścić przywiązaną doń Antoninę, to ona nie powinna mieć żalu do niego, gdyż i ten przeciąg czasu, w którym udało jej się przeżyć we względnym dobrobycie i zapomnieć o zmorze dręczącej ją do tej pory nędzy, jemu tylko zawdzięczaćby powinna i przez