Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/167

Ta strona została przepisana.

nie jego ówczesny sposób życia kawiarnianobezmyślny, teorje Kozarskiego znalazłyby w duszy Anatola podatny grunt bezwątpienia. To też popijając starego miodu o przedziwnym smaku i zapachu, z ciekawością przysłuchiwał się wywodom profesora. A profesor dowodził dalej, całą swą mowę stosując do babci:
— Ma pani dobrodziejka słuszność, że te zjawiska są dziwne i gdy stanąłem poraz pierwszy wobec nieznanych mi objawów, pierwszem mojem uczuciem było zdziwienie. Ponieważ byłem zdziwiony, więc zapragnąłem zbadać przyczyny, wywołujące te objawy. Wkrótce przekonałem się, że życie jednego człowieka nie wystarczy na powzięcie wystarczających doświadczeń. Urzędowa nauka akademicka, że się tak wyrażę, nie dziwi się. Jest tak zarozumiałą, że uważa, iż nie wypada jej się niczemu dziwić, bo wszystkie już rozumy posiadła, a jeżeli coś jest godnego zdziwienia, to albo udaje, że się nie dziwi, albo doprawdy pozbawiona jest tej ludzkiej zdolności. Według tych doktrynerów nauki, co dziwne, to niemożliwe, jakgdyby samo krążenie ciał niebieskich nie było dziwnem. Przyzwyczaili się tylko do wszelkich tych dziwów naszego świata, jak małe dzieci do różnych rzeczy, z którymi zżyły się od urodzenia. Kiedym ujrzał Utoczkina, siadającego na aeroplan z cy-