Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/174

Ta strona została przepisana.

zeszytu w żółtej okładce, w środku polinjowanego w pewnych regularnych odstępach pięciu linjami, które znów mają na swych początkach od lewej strony klucze wiolinowe lub basowe, a dalej drukowane nuty o różnej wartości; albo też deklamację monologu Hamleta »to be, or not to be«, gdyby kto chciał określić, jako wypowiadanie oddzielnych wyrazów przez aktora w pewnym, z góry ułożonym porządku, szybciej to wolniej, głośniej to ciszej. Wątpię, czy takie traktowanie przedmiotu z punktu widzenia czysto zewnętrznych cech mogłoby kogo zadowolnić, to też zawsze od najdawniejszych czasów trafiały się umysły, nie zgadzające się na to, aby czysto przyrodnicze określenie świata uważać za jedynie racjonalne i kwestję wyczerpujące.
— A ja w dalszym ciągu twierdzę swoje, że jeżeli sceptycznie zapatruję się na wywody dzisiejszej nauki, która popiera je, bądź co bądź, namacalnymi faktami, to cóż dopiero mam powiedzieć o fantastycznych teorjach poetów, którzy niczem mi dowieść świata przyszłego nie mogą, tak samo zresztą, jak nikt mi nie dowiedzie, że i ten świat istnieje, bo może nam się tylko zdaje, może to są tylko złudzenia...
— No, wobec tego, to rzeczywiście trudno cośkolwiek panu dowieść, bo nawet, gdybym