Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/54

Ta strona została przepisana.

Przewodnik rozmawiał szeptem z tą, która ich tu wpuściła, dziewczyną, która na koszuli owinęła głowę i ramiona wigoniową chustką. Widać przerwali jej sen. Wyglądała najwyżej na lat szesnaście.
— Gdzie Olenia? — usłyszał pytanie drągala.
— Na pokładzie flirtuje ze swoim Gleniem; słyszał odpowiedź dziewczyny.
— Gdzie ja jestem, myślał, rozglądając się na wszystkie strony. Ta ładna dziewczyna, młodziutka, świeża, jędrna w koszuli i chustce, tam znów na pokładzie jakaś druga, Olenia, pewnie brunetka, wyższa, ale równie młodziutka, flirtująca z jakimś »swoim Gleniem«...
Co to jest?
Czyżby to był pływający lupanar?
Niezwykłe warunki w jakich się znalazł zaczęły go tak zajmować, że powoli zapominał, że jest tu bezbronny wśród jakichś nieznajomych łotrów.
Przynajmniej temu, który go tu sprowadził, nic dobrego z oczu nie patrzyło.
Teraz w swej fantazji zaczął sobie przedstawiać »Olenię«.
W ustach tego draba, to miłe i jakieś tkliwe spieszczenie kazało w niej oczekiwać jakiejś szczupłej, młodziutkiej dzieciny.
Zaczynał już uczuwać jakieś współczucie