Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/86

Ta strona została przepisana.

Wujo przyniósł mu pomarańczy i winogron i namawiał go, aby, jak tylko dojdzie do sił, pojechał z nim na zające w Siedleckie.
Opowiadał mu o różnych polowaniach, skarżył się, że teraz musi się marnym zajączkiem kontentować, gdy dawniej, — ...ha, ha,... tygrysy, słonie...
— Kochany chłopeczku, — rzekł wreszcie, ściskając mu dłoń, — musisz się na wiosnę wybrać ze mną na głuszce, to jeszcze jedyna ciekawa zwierzyna w naszym kraju dla prawdziwego myśliwca.
Barwnie i szeroko opowiadał o zwyczajach tych rzadkich ptaków i wymógł na Anatolu, że obiecał jechać z nim do znajomego leśnika starszego w rządowej puszczy.
Oprócz Kowalskiego miał też wizytę Holcmana. Chociaż zaraz od progu usłyszał jego zaraźliwy radosny śmiech, ale po krótkiej rozmowie z nim zauważył, że ten pełen zwykle humoru Karol, jest jakiś nieswój. Dowiedział się, że jego narzeczona wyjechała ostatecznie do Medjolanu i że często miewa od niej wiadomości.
Leżąc teraz całymi dniami samotnie w czterech ścianach zaniedbanego mieszkania, rozmyślał wiele nad sobą i innymi. Analizował charakter takiego Kowalskiego, podziwiał jego młodzieńcze usposobienie w jego wieku, przy-