Strona:Julian Krzewiński - W niewoli ziemi.djvu/91

Ta strona została przepisana.

pierach, kieszeniach ubrań, na toalecie... Może bierze na siebie pewien ciężar finansowy, zawszeć to jedna gęba więcej do żywienia, ale zato zaoszczędzi sobie na kolacjach, które będzie jadał w domu i na przebywaniu więcej w mieszkaniu bardziej przytulnie urządzonem, nie tak po kawalersku przez niedbałą, przychodnią obsługę traktowanem, co także wpłynie na zmniejszenie wydatków pozadomowych.
Wyobrażał sobie dobroczynną obecność wyrwanej z dna nędzy kobiety, która tu znajdzie względny dobrobyt i zajęcie.
Sięgnął po papierosa i pierwszy raz zaciągnął się z szaloną satysfakcją dymem tytoniu od początku choroby.
Myślał również, czyby nie wziąć jakiego zajęcia, już nie dla podniesienia swoich dochodów, ale bardziej dla zabicia czasu i zajęcia się czemkolwiek, aby choć na parę godzin dziennie oderwać się od nieznośnego, bezcelowego filozofowania.
Gorączka infekcyjnej choroby przepaliła w nim snać nietylko stare tkanki organizmu, ale zmieniła materję jego mózgowia, ośrodka myśli.
Pomimo, że deszcz jesienny brzęczał po szybach swą pieśń monotonną i dzień wlewał przez ociekłe wodą szyby swą szarzyznę,