Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

Z Hiszpanją, Portugalją, nawet z Ameryką.

Podkomorzyna.

Z Persami, Tatarami, albo z Siczą dziką.

Starosta.

Pewnie że lepiej z nimi; pożytek ztąd czysty,
Waćpani zawsze sprzeczna.

(wchodzi Jakób z listem.)
Podkomorzy.

Cóż tam?

Jakób.

Z poczty listy.

Podkomorzy (odpieczętowawszy.)

A to od mego syna; chwalebna ich praca
Zawieszona na chwilę i syn mój powraca.
Ciesz się kochana żono, dzisiaj go ujrzymy.

Podkomorzyna.

Jakżem szczęśliwa! dawno już po nim tęsknimy.

Podkomorzy.

Jam nie tęsknił, gdy zadość czynił urzędowi;
Dom zawsze ustępować powinien krajowi.
W nieprzytomności jego cieszyły mię wieści,
Że się wśród tych cnotliwych mężów syn mój mieści,
Co z przemocy i hańby kraj nasz wydobyli.

Starosta.

Niedługo się tem wszystkiem będziemy cieszyli,
Bóg wie co porobiły sejmujące Stany,
Dlaczego ten rząd, po co te wszystkie odmiany?
Alboż źle było dotąd, a nasi przodkowie,
Nie mieliż to rozumu i oleju w głowie?