Ta strona została uwierzytelniona.
Podkomorzy (na boku.)
Łatwo temu wierzę.
Kto tak stałym umysłem wszystkie rzeczy bierze,
Temu dworek w Lublinie i nad Wisłą włości,
Łatwo słodzą niesmaki, spory i przykrości.
SCENA IV.
CIŻ SAMI i TERESA.
(Teresa pocałowawszy ojca w rękę, kłania się Podkomorzemu i Podkomorzynie.)
Starosta.
Jak się miewasz Teresiu? dobrze ci się spało?
Teresa.
Nie zbyt dobrze, bo Jejmość cierpiała noc całą.
Podkomorzyna.
A miałażeś wygodę?
Teresa.
W tym tak zacnym domu,
Na wygodzie, staraniu, nie zbywa nikomu;
Znam go oddawna, pod ich schowana dozorem,
Wasze życie i cnoty były dla mnie wzorem,
Czułych ich starań tkliwe zachowam wspomnienie.
Podkomorzyna (do Starosty.)
Co to za miłe, wdzięczne i skromne stworzenie!
Słodycz, dobre skłonności natura w nią wlała,
W oczach naszych w urodę i cnoty wzrastała,
Kocham ją jak mą córkę.
Starosta.
Dobra z niej dziewczyna,