Ohydna przemoc, podłość, chciwość, duch nieśmiały,
Naród niegdyś tak sławny w ucisku trzymały;
Dziś koniec klęskom, legnę spokojny już w grobie,
Gdy zostawię ojczyznę i was w lepszej dobie.
Ojcze, bodajby Bóg cię najdłużej zachował!
Jeźlim się nienagannie w urzędzie sprawował,
Winienem to przestrogom, które mi dawałeś,
Prawidłom co z dzieciństwa w serce mi wpajałeś,
Żebym kochał ojczyznę, i trzymał się cnoty.
No, czy już się skończyły te wszystkie pieszczoty?
Kłaniam Waćpanu: a cóż ustały już przecie,
Mądre prace Waćpanów tak sławne po świecie?
Oj teraz to dopiero będziemy szczęśliwi?
Teraz!
Byleśmy byli zgodni i cierpliwi,
Ujrzymy dobre skutki nowego porządku.
Jam wszystko już przewidział z samego początku,
Ciekawe między nami będzie tu spotkanie,
Gotuję Jegomości niejedno pytanie.
Potem Starosto; dziś mu spoczynku po drodze
Potrzeba.