Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

Taką mię uczyniło matki twej staranie;
Wdzięczność dla niej, mą tkliwość dla ciebie pomnaża,
Serce tobie oddane niczem się nie zraża;
Ty mnie kochasz, to dosyć: w układach swych dziwni
Ojciec mój i macocha, dotąd nam przeciwni,
Człeka pustego, trzpiota chcą mi dać za męża:
Ach! względy posłuszeństwa wstręt we mnie zwycięża.

(z rozrzewnieniem.)

Z tobą żyć tylko pragnę, ciebie kochać stale.

Walery.

Duszę mi przenikają Tereso twe żale.
Lżejszemi być powinny, bo wspólnie cierpiemy;
Może, że tyle przeszkód stałością zmożemy.
Ojciec twój, co bogactwa nad wszystko przenosi,
Sądzi, że zbiorów jego żądza mię unosi:
Jak się myli, jak krzywdzi me szczere płomienie!
Od wszystkich jego bogactw uczynię zrzeczenie;
Niech je zatrzyma, ale niech mi odda ciebie.
Część moja szczupła, przecież wystarczy potrzebie;
Z tobą milsze mi będzie nad posagi hojne
Słodkie pożycie, szczęście, godziny spokojne:
To me serce nad wszystkie dostatki przenosi.

Teresa (postrzegając lokaja Starościny.)

Otóż człek mej macochy.

Lokaj.

Jejmość panny prosi.

Teresa.

Powiedz, że zaraz przyjdę: masz tedy dowody,
Momentu być nie możem z sobą bez przeszkody,