Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale najlepiej rzeczy po skutkach poznawać;
Kto a nas szczęśliwszy? czy ja z niegodziwością,
Czy Waćpan z swą dyskrecją, swą delikatnością?
Patrz:

(pokazuje mu portret.)
Walery (z największem zadziwieniem.)

Portret Starościanki! ach przysięgnę śmiele,
Nie masz go z rąk jej, powiedz przez jakie fortele
Do zbioru uwiedzionych przez sztuczne obroty,
Przydałeś obraz wdzięków, czułości i cnoty?
Powiedz, oddaj go zaraz, albo w tem żelazie,
Znajdziesz koniec twym zbrodniom i czułej urazie:
Uspokój mię! wszak widzisz moją zapalczywość!

Szarmantcki.

Ale po co te gniewy, dla czego ta żywość?
Gniewasz się, że kochanka ciebie oszukuje!
Śmiać się należy.

SCENA VI.
CIŻ SAMI i STAROSCINA.
Starościna (w dezabilu i z miną omdlewającą.)

Jakiż ja hałas znajduję,

(patrząc na Walerego, który w pomieszaniu.)

Cóż to? Waćpan wyrabiasz tak okropne krzyki,
Parlez plus bas, wszakże to nie wasze sejmiki,
La tête me fait mal; wszystkie nerwy mi wstrząsnąłeś
Z odmianą stroju widzę i tonu przyjąłeś.
Wolę wyjść, bo to taka turniura już wasza,
Gotóweś się i na mnie porwać do pałasza.