Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
Starościna.

Comme vous êtes bon, honnete, jak masz duszę tkliwę,
Ty jeden cieszyć możesz serca nieszczęśliwe.

Szarmantcki.

Wszystkiego mi się zwierzyć możesz poufale,
Z dawna widzę, że smutek, ciężkie jakież żale,
Struły życie Waćpani; ustawnieś stroskana.

Starościna.

Twarz Waćpana otwarta, dyskrecja tak znana,
Ufność we mnie wzbudzają; wszystko mu odkryję.
Widzisz w jakich supirach i tęsknocie żyję:
Une perte cruelle o Boże! w kwiecie mej młodości,
Kochałam Szambelana, cud doskonałości,
Quelle figure et quels talents, jak cudnie walcował,
Jakie fraki, halsztuki, ach! jak się fryzował!
Ja co zawsze nad względy miłość mą przekładam,
Mimo rodziców, chciałam z nim uciec od madam,
Złączyć się z mym Idolem... Kiedy parki srogie,
Przecięły nożyczkami dni jego tak drogie.

(płacze.)
Szarmantcki.

O żale! o rozpacze! o dniu nader smutny!

Starościna.

Nie wiesz jeszcze przez jaki przypadek okrutny;

(wyjmuje z kieszeni pulares atłasowy, i z niego papiery.)

Oto wierszopis jeden, znany z swej czułości,
Podał go rymy swemi do nieśmiertelności.
Ja nie mam siły sama mówić o tej zgubie.