Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
Starościna.

Bądź Waćpan pewien, że się konkurencja skróci;
En vain Podkomorzyna krząta się i swata,
Córki naszej nie damy, nigdy za sensata.

Szarmantcki.

Zamiast romansów, w których czułość i zabawa,
On by jej kazał czytać wolumina prawa.

Starościna.

Zanudziłby ją na śmierć, tego nie ścierpimy,
I ja i mąż mój nawet Waćpana życzymy.

Szarmantcki (klękając z zmyślonym zapałem.)

Wszechmocne nieba, coście dały jednę duszę,
Bym nieszczęsnej czułości ponosił katuszę,
Dajcie drugą bym znieść mógł rozkosz niepojętę!

Starościna.

Ach! wszak to słowa z nowej Heloizy wzięte!
Jak szczęśliwieś przytoczył. Takiego kochanka
En verité nie warta zimna Starościanka.
Mais bientôt ma tu nadejść mąż mój uprzykrzony,
Chcę z nim pomówić; Waćpan bądź już zapewniony,
Że koniec położymy czułej jego męce,
Że Teresa już jego.

Szarmantcki.

W Waćpani ja ręce,
Składam me losy, czucia i ogień ukryty.

(Odchodzi.)
SCENA VIII.
Starościna (sama.)

O Nieba, co to będzie za mąż wyśmienity!