Je suis fière de mon choix i wielbię niebiosy;
Zaraz mu Starościanka musi dać swe włosy.
W czułych tandressach słodkie te serca daniny,
Więcej są warte, niż te głupie zaręczyny.
Ils sont passés pour moi te chwile miłośne,
Zostały się cyprysy i ciernie nieznośne.
Dni moje pełne smutku i pełne żałoby;
Z tobą ja Jungu mieszkać, będę między groby.
O Jungu! twoja córka, twa córka kochana,
Nigdy nie była warta mego Szambelana.
Cóż się Waćpani dzieje! sądziłem, że gore,
Albo, że które w domu zemdlało lub chore.
Zkądże te krzyki?
Mon coeur, źle się trochę czuję,
Głowa mię boli, jakiś frisson mię przejmuje.
Jaki u licha frisson? ciało pewnie zdrowe,
Lecz te djabelskie książki bałamucą głowę:
Te was przenoszą w jakieś dziwaczne krainy,
I każą płakać, wzdychać, choć nie ma przyczyny.