Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

Je suis fière de mon choix i wielbię niebiosy;
Zaraz mu Starościanka musi dać swe włosy.
W czułych tandressach słodkie te serca daniny,
Więcej są warte, niż te głupie zaręczyny.

(po chwili zamyślenia.)

Ils sont passés pour moi te chwile miłośne,
Zostały się cyprysy i ciernie nieznośne.
Dni moje pełne smutku i pełne żałoby;
Z tobą ja Jungu mieszkać, będę między groby.

(Dobywa nocy Junga i czyta, przerywa czytanie i woła.)

O Jungu! twoja córka, twa córka kochana,
Nigdy nie była warta mego Szambelana.

SCENA IX.
STAROSCINA i STAROSTA.
Starosta.

Cóż się Waćpani dzieje! sądziłem, że gore,
Albo, że które w domu zemdlało lub chore.
Zkądże te krzyki?

Starościna.

Mon coeur, źle się trochę czuję,
Głowa mię boli, jakiś frisson mię przejmuje.

Starosta.

Jaki u licha frisson? ciało pewnie zdrowe,
Lecz te djabelskie książki bałamucą głowę:
Te was przenoszą w jakieś dziwaczne krainy,
I każą płakać, wzdychać, choć nie ma przyczyny.