Nie w takiem matki nasze bałamuctwie żyły,
Przędły, piekły pierniki, lub w krosienkach szyły;
Były przytem wesołe, szczęśliwe i zdrowe,
Nie durzyły im głowy dymy romansowe.
Chcieć Waćpanu dogodzić, jest rzecz widzę próżna,
Kiedy się nie podobam, to się rozwieść można.
Tam do kata; gdyby iść chciała do rozwodu,
Utraciłbym połowę rocznego dochodu,
To nie żart, żonę taką trzeba menażować,
Nie robaczku, ja tylko chciałem tak żartować:
To się ciebie nie tyczy, bądź uspokojoną,
Ach! drugiej takiej żony nie znalazłbym pono!
Nie rozdzielim się nigdy: lecz czemuż tak biedna,
Nie chcesz się czem rozerwać, siedzisz sama jedna?
Lubię sobie przez okno patrzeć na naturę,
Szarmantcki robił zemną maleńką lekturę;
Tout à fait garçon brave, i pełen tandressy,
Vraiment bardziej nad innych wart panny Teresy:
Nie refiuzuj mu dłużej.
Trudno trochę człeku
Wybrać między młodzieżą zepsutego wieku.
Mamy dwóch konkurentów, każdego ktoś swata,
Potrzeba wziąść za zięcia trzpiota lub sensata:
Przyznam się, wolę tego co już jest swym panem,