Strona:Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

Czynisz wbrew córki swojej woli i skłonności?
Przymusem niechętnemu chcesz jéj oddać rękę,
I ojciec własnej córce chcesz zadawać mękę.

Starosta.

Co za męka! wszak pójdzie za człeka młodego,
Człeka, co jest swym panem, człeka majętnego.
Wszedłem dawniej z Waćpaństwem w niejakieś umowy,
Lecz nie na piśmie; wszak to było tylko słowy.
Naówczas ich fortuna w lepszym była stanie,
Dziś ją zmniejszyło sprawy ostatniej przegranie;
A jak się reszta między trzech synów podzieli,
Pytam się, państwo młodzi z czegóżby żyć mieli?

Podkomorzy.

Ani mnie Waćpan wstydzisz, ani też zasmucasz,
Kiedy mierność majątku mojego wyrzucasz:
Mierny jest, lecz za męztwo przodkom mym nadany,
Nie wydarty, ani też podłością zebrany.
Z cnotą oddam go synom; córkim jego życzył,
Nie dlatego, żeby z nią syn mój krocie liczył,
Ale żem sądził, iż z nią szczęśliwym żyć będzie.

Starosta.

U Waćpana maksymy w najpierwszym są względzie;
Co u mnie, to pieniądze.

Walery.

Jeźli o to chodzi,
Ach! wiem, że się Teresa na to ze mną zgodzi:
Wyrzekam się majątku, lecz żądam osoby;
Miłość, cnotliwa miłość ta poda sposoby,
Że przy zgodzie, przy pracy, i przy rządzie dbałym