Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/045

Ta strona została skorygowana.
37

ges, człowiek stanowczy, surowy, mało powodujący się uczuciami, był wtenczas w drażliwem położeniu względem swojego korespondenta z Kalkuty. To małżeństwo mogło dobrze załatwić wiele rzeczy, poświęcił więc szczęście swej córki dla interesów pieniężnych. Biedne dziecko nie mogło stawić oporu. Oddali ją w ręce człowieka, którego nie lubiła, którego nawet nie mogła lubić i który prawdopodobnie jéj również nie lubił. Czysty interes, szkaradny interes, a nikczemny czyn. Małżonek drugiego dnia po ślubie zabrał swoję żonę, i od tego czasu, Fabijan szalony z boleści, cierpiący najokropniéj, nie widział już więcej tej, którą zawsze kochał.
Po skończeniu opowiadania, zrozumiałem, że w istocie cierpienia, które znosił Fabijan, były wielkie.
— Jak się nazywała ta młoda dziewczyna? — zapytałem kapitana Archibalda.
— Ellen[1] Hodges — odpowiedział.
Ellen! to imię wytłomaczyło mi litery, które Fabijan, jak mu się zdawało, widział wczoraj w śladzie okrętu.
— A jak się nazywa mąż tej nieszczęśliwéj kobiety? — zapytałem znów kapitana.
— Harry Drake.
— Drake! — wykrzyknąłem, wszak ten człowiek jest tu na okręcie.
— On! tutaj! — powtórzył Corsican, — zatrzymując mnie za rękę i patrząc mi w oczy.
— Tak — odpowiedziałem, jest na okręcie.
— Daj Boże, aby się chociaż nie spotkali! — rzekł poważnie kapitan. To szczęście, że jeden drugiego nie zna, a przynajmniej Fabijan nie zna Harry Drake’a. Lecz samo to nazwisko, gdyby wymówione było wobec Fabiana, sprawiłoby wybuch.

Opowiedziałem wtedy kapitanowi Corsicanowi, co wiedziałem o Harry Drake’u, a raczéj co mi mówił doktór Dean Pitferge. Opisałem go takim jak był, jako awanturnika, zuchwalca i rozpustnika już zrujnowanego przez grę i birbanteryją, a gotowego na wszystko, byle tylko zebrać majątek. W téj chwili Harry Drake przeszedł koło nas. Pokazałem go

  1. Helena.