łysał się okropnie. Przez ten dzień to jest drugiego Kwietnia
na pokładzie nie było nikogo. Nawet salony były puste. Pasażerowie, pochowali się do swoich pokoików i dwie trzecie biesiadników zaniedbało przyjść na śniadanie i obiad. Wist się nie udał, gdyż stoliki z pod ręki graczów się usuwały. W szachy grać było niepodobna. Kilku odważniejszych leżało na kanapach, czytając lub śpiąc. A cóż dopiero stanąć przeciwko deszczowi na pokładzie! Tam majtkowie poubierani w kaszkiety i w kaftany ceratowe, przechadzali się jak filozofowie. Podkomendny, siedząc na mostku dobrze obtulony w swój kauczuk, pełnił służbę. Pod tą ulewą wśród wiatru morskiego, jego małe oczy błyszczały radośnie. On to lubiał... a parostatek kołysał się jak mu się podobało! Wody nieba i morza łączyły się we mgle na jakie kilka sążni od okrętu. Atmosfera była szara. Niektóre ptaki przelatywały po przez tę mgłę wilgotną, krzycząc. O godzinie dziesiątéj, z przodu okrętu dano znać o małym trzymasztowym statku, który biegł na przeciw wiatru, lecz nie można było poznać jego narodowości.
Około jedenastéj, wiatr ustawał i zwrócił się na północno zachód. Deszcz ustał prawie nagle. Błękit nieba się pokazał, po przez kilka przedartych chmur. Słońce ukazało się z blaskiem i można było zrobić spostrzeżenia mniej więcej dokładne. Obwieszczenie składało się z liczb następujących:
Dłu. 42° 25′ Z.
Odległość: 256 mil.
Tak więc chociaż ciśnienie w kotłach było większe, szybkości okrętowi nie przybyło. Lecz winę można było przypisać wiatrowi zachodniemu, który dmąc w przód okrętu musiał bieg jego znacznie opóźnić.
O godzinie drugiej mgła zgęściła się nanowo. Nieprzezroczystość jéj była tak wielka, że oficerowie, będący na stanowiskach, nie widzieli ludzi na przodzie okrętu. Te wyziewy nagromadzone na falach stanowią największe niebezpieczeństwo żeglugi, stają się przyczyną zetknięcia się dwu okrętów, którego uniknąć nie podobna; a takie zetknięcie się na morzu, jest straszniejsze od pożaru.
Dla tego też, w pośród mgły, oficerowie i majtkowie czuwali z największem staraniem, a ta przezorność niebyła bezużyteczną, gdyż niespodziewanie około trzeciéj ukazał się trzy-