Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/068

Ta strona została skorygowana.
60

stość dla utrzymania siły nabytej. Jednem słowem, wszystkie ich poruszenia były z sobą w związku i uzupełniały się nawzajem.
Za drugim obrotem, O’Kelly i Wilmore, ciągle razem, wyprzedzili swoich zadyszanych spółzawodników. Dowodzili do oczywistości prawdy tego pewnika, który mi powiedział doktór:
— Nie nogami się biega, lecz piersią! Kolano — rzecz dobra, lecz płuca lepsza!
Przy przedostatnim obrocie, widzowie okrzykami witali znowu swoich ulubieńców. Ze wszystkich stron powstały zachęcenia, okrzyki i oklaski.
— Mały wygra, — rzekł mi Pitferge. Patrz pan, on nie sapie. Jego współzawodnik jest zziajany.
Wistocie, Wilmore miał twarz spokojną i bladą, O’Kelly dymił jako ognisko z mokrej słomy. Był „pod batem“ używając wyrażenia szwargotu sportsmenów. Lecz obadwa trzymali się wrównéj linii. Nakoniec, przebiegli wielki rudel; przebiegli drzwiczki od machiny; i przebiegli słup wyścigowy...
— Brawo! brawo! Wilmore! — wołali jedni.
— Brawo! O’Kelly! — odpowiadali inni.
— Wilmore wygrał.
— Nie, gdyż przybiegli „razem.“
Rzeczywiście Wilmore wygrał, lecz zaledwie o jakie pół głowy. Tak zadecydował szanowny Mac Karthy. Jednakże sprzeczka przeciągała się i poszło do wyrazów grubijańskich. Stronnicy Irlandczyka, a szczególnie Harry Drake, utrzymywali, że to było „dead head“[1] t. j. że wyścigi do niczego nie doprowadziły, że trzeba było je powtórzyć.
Lecz w tym właśnie czasie, uniesiony mimowolnym ruchem, Fabijan, zbliżył się do Harry Drake’a, i rzekł mu ozięble:
— Nie masz pan słuszności. Zwycięzca jest majtek szkocki.
Drake powstał porywczo na Fabijana.
— Pan mówisz? zapytał go głosem groźnym.

— Mówię, że pan nie masz słuszności, odpowiedział spokojnie Fabijan.

  1. Dosłownie: martwa głowa.