Niegasnące również światła dalszych przykładów, jak św. Franciszka z Assyżu, św. Jana Bożego, św. Wincentego à Paulo, oświecają na daleką przestrzeń owe ciemne, boleści, łez i cierpień pełne szlaki, po których kroczy nędza ludzka.
Światła te święte i nam w kraju przyświecając od wieków, sprawiły, że tem bardziej odczuć możemy cierpienie drugich.
Więc równomiernie z Zachodem rozwinęły się i rozwijają nieustannie i u nas w kraju liczne dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego — a wśród nich wyrosło oto od 15 lat najnowsze:
Niedługiej jego historyi, jako prawdziwie Opatrznościowej, godzi się poświęcić wiązankę wspomnień i w wdzięcznej pamięci zapisać imiona pierwszych jego twórców.
Śladem znanego przysłowia, że „nieszczęścia chodzą parami“ rozwinęła się ta nowa instytucya „Przytułku dla nieuleczalnych“.
Bo nie o niej pierwotnie myśleli dwaj znani w Warszawie filantropowie Dr. Wacław Horoch i hr. F. G., kiedy przed 15 laty — zapewne pod wrażeniem wieści o tysiącach „bezdomnych“ zgrupowawszy około siebie kilka pań szlachetnie myślących, postanowili założyć w Warszawie „Przytułki noclegowe“.