manie, które szczęśliwie stały się podstawą dla mającego się założyć Przytułku dla nieuleczalnych.
W wynajętym pokoiku umieściła Langiewiczową, dodawszy jej dla opieki drugą kobietę, mniej chorą.
I oto ów pokoik stał się punktem wyjścia dla zawiązania Towarzystwa nieuleczalnych, ufundowania domu i lecznic dla nich, gdyż około tych dwu chorych istot ugrupowały się teraz litościwe dusze.
Znalazł się też wkrótce i lekarz z poświęceniem, który ofiarował się otworzyć „Przytułek dla nieuleczalnych“ pod swem nazwiskiem.
Niestety! W chwili kiedy się z tą myślą miał zwrócić do szlachetnych protektorek, umarła właśnie hr. Augustowa Potocka.
Zdawało się już, że upadnie rozpoczęte tak mozolnie dzieło.
Tymczasem widocznie Bóg chciał inaczej! Egzekutorowie testamentu ś. p. Augustowej w szlachetnem pojęciu swego zadania nie chcieli uronić po zmarłej niczego, nietylko z materyalnej, lecz i z moralnej jej spuścizny.
Dowiedziawszy się zatem o losie Langiewiczowej i o zainteresowaniu się ś. p. hr. Augustowej tak nią jak wogóle losem nieuleczalnych chorych, wręczyli D-rowi Chrostowskiemu, oraz paniom protektorkom z rozporządzalnej