Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/12

Ta strona została skorygowana.

— To jest konserwatorjum synku, tu się ludzie uczą grać.
— Ludzie? — spytał zdziwiony.
— No ludzie, chłopczyki i dziewczęta.
W korytarzu trzeciego piętra świeciła się elektryczność. Naprzeciw nich szedł z wąskiej lakierowanej głębi ścian, nauczyciel ze skrzypcami w ręku.
Rude jego włosy z rozdziałkiem w pośrodku, mieniły się fjoletowo-szarą poświatą, naprzemian w świetle lampek i w blasku dnia, bijącym z otwartych sal. Szkła ćwikiera zakwitały lśnieniem to złotem, to srebrnem. Twarz oświecana, na przemiany, z góry elektrycznością z boku słońcem, zdawała się wykrzywiać, raz wzdłuż, raz w szerz... W tem mijaniu policzków z prawa w lewo i naodwrót, można było dojrzeć dziecinny nos, pod nim zaś duże blade wargi. W rękach złożonych na piersiach niósł skrzypce, podobne do uwędzonego korpusu jakiegoś płaza...
— Jak się pan ma, panie Ramkie? Cóż pan tu robi?
— Uczę, proszę pani... Kiedyś nas uczono, teraz my uczymy.. Czas leci... — Pogłaskał Felusia pod brodę.
— Szukam tu klasy profesora Kałuckiego?
— Czemuż nie mojej, droga pani?... Ale jeszcze i na mnie może kiedyś przyjdzie czas...
Profesor Ramkie chodził razem z panią Marją do szkółki ludowej na wsi. Stąd znali się od dawna.
— Na wszystko przychodzi czas, profesorze... Więc drzwi Kałuckiego?
— Na lewo 8 numer, — gwizdnął falsetem i skłoniwszy się, poszedł dalej.
Weszła na lewo, w drugie drzwi. Zatrzymała się zaraz przy wejściu, aby nie przeszkadzać... W pośrodku sali stał gruby profesor Kałucki, z zamkniętymi oczyma i otwartemi okrągło ustami. Jego twarz nieruchoma i tłusta drgała ustawicznie w takt poruszających się warg, z których płynął niski, słodki głos i przepełniał pokój dźwięcznemi falami.
Po prawej stronie profesora tkwiły dwie śpiewaczki, po lewej jej mąż, Ździch i jeszcze jakiś pan. Wszyscy pochyleni naprzód, patrzyli z nabożeństwem w okrągło rozwarte usta profesora, z których (jak się Kałucki wyrażał czasem przy piwie) płynęła nieoceniona małmazja basu...
W głębi na ławce siedziały uczennice, dawna znajoma,