Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/125

Ta strona została przepisana.

gole słowo to słyszała pierwszy raz w życiu. Wzruszyła ramionami, podnosząc je szybkim ruchem nieomal do wysokości skroni. — Wcale nie chowamy naszego chłopca, robi co chce, — sam się chowa!...
Kiwnąwszy na Maryśkę palcem, chociaż stały przed szafą tuż obok siebie i uczyniwszy tajemniczo-psotną minę, wyciągnęła z szuflady plikę kilkunastu zeszytów. — Tu go pani ma od samego początku...
Cały pierwszy zeszyt pisany był ręką Karowskiej, wszystkie ważniejsze zdarzenia, od chwili, gdy uczuła, że poczęła... To przecież Adolf już był.
— Gdzież to było pisane, — ździwiła się Maryśka, — jakiż to papier dziwny, jaki zeszyt?...
— A na tym wygnaniu, proszę pani, na tym wygnaniu... Ma pani, — wertowała dalej, — to ja pisałam, póki nie umiał, a jak się tylko nauczył, to już codziennie sam zapisuje. Wszystko, co myśli, czego chce...
— Ale nie wie, że państwo to czytacie?
— Wie. Dlaczegóżby nie?... Niema przed nami żadnych tajemnic.
To już spadło na Maryśkę nieobliczalnym wprost ciężarem. Więc to tak trzeba?... Więc to poprostu cały Pestalozzi, cała pedagogika wyższa już od samego poczęcia...
Ktoś dzwonił do przedpokoju, Karowska przeprosiła na chwileczkę.
Nieskrępowana nadzorem, rozglądnęła się teraz Maryśka po swojemu. Rzeczywiście pokoik był miły, a śmieszne tylko było, że choć niby bardzo spartański i naukowy, — cały w kratkę. Koc, motyle, chram św. Włodzimierza, tapeta, okładki na zielnikach, wszystko w jakąś młodocianą kratkę.
Maryśka uśmiechnąwszy się jeszcze raz uprzejmie do minionej rozmowy, wyciągnęła się mocno> aż jej trzasnął jeden potnik gumowy.
W głębi gablotki, oświecone słońcem, błyszczały papierowe kopuły św. Włodzimierza, jak złote jabłka...
Usłyszawszy kroki zagłębiła się w lekturę pamiętnika.
— Mamo! — krzyknął zawstydzony Adolf na progu, widząc, że pamiętnik jest w robocie. Maryśka szybko obróciła się na pięcie, i z wesołym uśmiechem wyciągnęła ku niemu obie ręce.
Spacery te okazały się przyjemniejsze, niż się mogła była spodziewać. Pierwszy raz wypadło to nieomal uroczy-