Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/130

Ta strona została przepisana.

wesoło steczkami między zbożem, ścigali się z krzykiem po zrzętej łące, lub po wysokich, wzgórzach, rozfalowanych cudownie na drodze do Bielan.
Maryśka siedziała w cieniu, patrząc z radością na te harce.
Gdyby nieprzerywany terkot karabinów maszynowych i strzały na pobliskiej strzelnicy, mogłaby, siedząc tu, zapomnieć zupełnie, że toczy się teraz straszna wojna, która pożera tylu ludzi i w której bierze udział jej Zdzich najukochańszy... Ale nie trzeba przecież pomagać jeszcze wojnie, martwiąc się nią i padając na duchu...
Najczęściej bawili się w ten sposób, że Maryśka chowała się, oni jej szukali, potem tropili i gonili. Blaszane pudło na motyle, czarny kapelusz z różą i żakiet składało się pod pąsową parasolką, rozpiętą gdzieś pod krzakiem — i hajda w las!
Jakaż to była radość, gdy z pomiędzy czarnych pni buków, wyjrzała zręczna postać Felusia. Przemykał wśród wielkich, szumiących drzew niepostrzeżenie i cicho, świecąc złotą czupryną, niby zapaloną gałązką!... Jakież to były dręczące niepokoje łowów, gdy Adolf, skaut doświadczony, błądził między krzakami, łypiąc czarnymi oczyma przez siny cień.
Był tak ładny, tak cicho biegł, jakby to było gdzieś w Anglji, jakby na nich powóz czekał na dole, a oni uganiali po prawdziwym Hyde Parku (to wszystko, co wiedziała o Anglji, a nazwa parku została jej z Kordjana)... Jakiż to był bajeczny śmiech, gdy Adolf, w pościgu, tak zręcznie machnął zieloną siatką na motyle, że złapał w nią głowę Maryśki!
— A to co za sposoby?!? Tak nie można!! — Krzyknęła w pierwszej chwili, patrząc przez muślin zielony.
Stropiwszy się, całował ją po rękach i poszli tak do Felusia, ona w siatce aż po ramiona, na długiej trzcinie przez Adolfa prowadzona.
Okazało się też, że nietylko Feluś, lecz sama Maryśka dużo może skorzystać od młodego Karowskiego... Mianowicie w gimnastyce. Kwadrowało to tak świetnie z jej planami schudnięcia... Adolf znał wybornie cały system Millera.
Zaczęło się od tego, że chciał go zaaplikować Felusiowi. Feluś jednak nic nie rozumiał, a nawet zaczął się bać, gdy ni z tego, ni z owego, starszy jego przyjaciel rozpoczął