Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/144

Ta strona została przepisana.

— Tutaj także, zdaje mi się, — spytała Janina, — bierze śluby arystokracja i śmietanka krakowska?...
Smolarskiemu podniosły się do góry śpiczaste uszy, ślina chlupnęła o dziąsła. Ażeby sobie dodać odwagi, pochlebić Janinie rzekł głośno: — Na szczęście nie należymy do żadnej śmietanki... Inteligencja, wolnomyśliciele, słowem biedacy, jak my, biorą śluby w drugim końcu miasta...
Bał się, czy nie widzi rumieńca, który mu oblewa twarz, gdy z wielkim strachem dodawał: — Więc naprzykład, gdy pani się zgodzi, to będzie pani ze mną brać ślub w kościele św. Mikołaja...
Janina na razie nie odpowiedziała zupełnie. Przewracało się w niej to powiedzenie, ciężka, falą obrazy zalewając wszelką czułość i wszystko, co sobie w stosunku do Smolarskiego postanowiła...
— Pan Smolarski ma zamiar wziąć ją na ślub, jak na szperkę... — Tyle tylko, że nie w kościele Kapucynów...
Szła powoli z powrotem ku teatrowi, jeszcze w nadziei jakiegoś słowa z jego strony... Może się teraz odezwie, może jakoś przekreśli obelgę tych scen zazdrości, za które wyrzucili ją Karowscy z mieszkania... Czy też ma zamiar załatwić to wszystko za pomocą ślubu... Za pomocą nabycia na własność...
Smolarski milczał, przejęty bezgranicznym wzruszeniem.
Janina szła coraz prędzej, coraz więcej wzburzona.
Znaleźli się znowu przed teatrem.
— Na — szczęście, — rzekła Janina, wybuchając, — nie należymy do śmietanki! Ślubu brać nie potrzebujemy... Ma pan u mnie zawsze to, — pasja nią trzęsła, — co każdy dyrektor teatru i co się należy każdemu „możnemu“ mężczyźnie w naszym świecie... Tyle samo warte, co pańskie śluby!...
Niesamowity, zgłuszony ryk wyrwał się z piersi Smolarskiego.
Janina zniknęła na rogu.
Zdawało mu się, że pobiegnie za nią... Lecz nie mógł biec, czując, jak czarna, ostrymi sierpami nieszczęścia połyskująca fala toczy się w nim coraz tłumniej, coraz więcej ściśnięta...
Dlaczegóż chodzili tamtemi ulicami, a nie po Rynku, po Linji AB?...
Uczuł się na wieki, na cale wieki samotnym... Z prze-