Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/154

Ta strona została przepisana.

— Nic, przecież to dzieciństwo, a nóż, jeśli dobry, przyda się pani w podróży.
Kończyła już wszystkie sprawunki i to nieszczęśliwe, tak przykre „zwijanie“ całego domu.
Co się dało, utkały z Nastusią do kufrów, co nie wlazło, z mniej wartościowych rzeczy, — do koszów.
Ale jakże miała osądzić, co jest wartościowe, a co nie, co jest potrzebne, a co nie?... Co musi wziąć z sobą, a co nie?...
Nic nie było wartościowe i wszystko, wszystko miało wartość ogromną...
Nic nie było potrzebne, — a jakże się obejść bez rzeczy, do których już jakby przylgnął pył codziennego spojrzenia i ruch przychylnej, mimowolnej nieuwagi...
Więc ma w świat jechać bez matołka, bez „ich“ abażuru, bez drewnianych kółek Felusia, bez pozostałej bielizny Zdzicha?! Więc ma zabawki malca popakować, jak graty niepotrzebne, a krawatki męża pozwijać, jak tasiemki?!
Co ma brać z sobą, a co nie? Na zimę jedzie tylko, czy też i na wiosnę i lato? Z rzeczami jedzie, a serce ma zostawić, a pamiątki w naftalinie pogrzebać, jak ten kochany fioletowy kostjum?... Przytem nie wiadomo skąd, z szuflad, z jakichś ważnych, a zapomnianych skrytek, ze starych ubrań, z książek, powychodziło mnóstwo kartek, starych notesów, jakichś kalendarzy, memorandów...
Aż głową kiwała nad gruzami tego minionego życia, aż bronić się musiała, unikając czytania tych świstków, ważnych na dziś, koniecznych wczoraj, niedozapomnienia miesiąc temu...
I ta kartka rozkładu godzin, ta niedotrzymana, ani za grosz, kartka z rozkładem godzin!...
Śmieszność, — śmieszność...
I ta kartka z przekreślonymi dniami, jeden po drugim, gdy kiedyś Zdzich wyjechał na trzy tygodnie, a Maryśka czekała go, licząc te dnie z utęsknieniem...
Kufer okuty kłapał głucho, zeschnięte kosze stękały złośliwie.
Feluś używał i bawił się tem wszystkiem, a Maryśka nie raz zaryczałaby na cały głos, gdyby nie pomoc Ciąglewicza.
Pomoc moralna, nie fizyczna.
Siedział spokojnie na krześle, patrzył, jak Maryśka kręci się i schyla się wśród kufrów, owszem, pomagał gdy coś