Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/173

Ta strona została przepisana.

ca tym wołaniem, obejmując matkę przez wytarty aksamit odwiecznej czarnej bluzki.
Huczące w dali armaty dodawały przywitaniem patosu...
— Niechże mama powie, co to znaczy?... co to znaczy?!
— Co to znaczy? — odpowiedziała — matka. — To znaczy, że dla emerytowanej nauczycielki, — niemasz nigdzie miejsca, chociażby nią była stara, zasłużona Biernacka!... Wyrzuca się ją, — mówiła z namaszczeniem, całując Felusia, — wyrzuca się ją, moja córko na bruk, — na bruk... Tu będzie stał sztab, — dywizja... O — o, — zwróciła się z zaciśniętemi pięściami ku górom, na których przewalały się echa armatnie i kurzył śnieg, — ciekawam, jakieby mieli wojsko, żeby się im całych pokoleń nie uczyło w tej szkole, — a teraz na bruk, na bruk!...
Maryśce ręce opadły.
— Na bruk, — na bruk...
Ambroży, stojący w progu szkoły, potwierdzał to wszystko wymownem wyciem...
— Mama nie wiedziała, że przyjeżdżam?... Nie dostała mama odemnie listu?...
Pani Biernacka wzruszyła godnie ramionami. — O twoim przyjeździe? — Wiem tylko, że mąż twój bardzo wygodnie się urządził i siedzi sobie w niewoli, — to wiem... Ale, że moja córka ma mi tu zjechać, w czasie...
— Co mama plecie, w jakim czasie?! co to wszystko znaczy?...
— To znaczy, — mówiła pani Biernacka, patrząc karzącymi oczyma na nieskończony rząd wozów, który z ujadaniem woźniców ciągnął ustawicznie pod górę, — że ja, która nigdy nic nikomu nie byłam winna, idę teraz na łaskę, wiesz? Poprostu na łaskę do żydów...
Wzięła z rąk Maryśki samowar, chcąc robić coś i poczynać, bo w bladych jej oczach jęły się ważyć chude łzy...
Zaś Maryśka widząc, że kilka ostatnich lat, tak znacznych dokonało zmian na twarzy matki, — nowe zmarszczki koło nosa, bardziej sina zleżałość warg, nowe sznureczki na pomarszczonej szyji i włosy jeszcze dalej od skroni, — zaniepokoiła się gruntownie losem własnym i Felusia.
— Tośmy się dobrze wybrali, teraz mamie na kark... Jezus Marja!
Biernacka przytwierdzała, ściągając na grzbiecie chustkę.
Usiadły — „tak, tak pod gołym niebem“ — na twardych