Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/180

Ta strona została przepisana.

tem wszystko polega! Ludzie nie wiedzą i sprzedają za bezcen... Zresztą najlepiej umieć te znaki na pamięć...
Za oknem mijały wciąż lampki furgonów.
Wio, — wio, — wio, — rozlegało się bezustannie. Jakby te małe latarki przesuwały się na podobieństwo duchów, wołających jękiem niesamowitej zachęty... To znów słychać było kraczące słowo obcej komendy, dźwięk ostróg i włóczonych po bruku szabel... A naraz milkło wszystko, wiatr rozpinał świszczące skrzydła i zmiatał nimi te hałasy, przejmując drżeniem długie łańcuszki ściennego zegara.
Maryśka przypuszczała, że gdy znajdą się z matką same, — wygadają się nareszcie, ulżą sobie jakoś, serca otworzą... Myślała, że matka wydrze jej Felusia, sama wszystko będzie chciała zrobić, nie da się tknąć wnuka...
Tymczasem, — nie...
Biernacka patrzyła obojętnie, jak chłopiec grymasi, podczas gdy mu się myje do łóżka twarz i ręce. Dopiero, gdy go Maryśka zupełnie ułożyła, — rzekła stara: — Tak, ale mu nóżek nie umyłaś. A sama kazałaś specjalnie dla siebie wodę nastawiać... „Oni“ nie mają teraz sługi, więc chyba ci ten skrzypek sam przyniesie...
Siedziały naprzeciw siebie, każda na swem łóżku, — milcząc...
Świeca przędła po pokoju drżące kręgi światła, z bronzów i złoceń spłoziły się iskierki, w starych lustrach drzemało niezrozumiałe oddalenie... Matka z córką niepatrzyły wzajem na siebie, a na wszystkie miejsca, leżące obok...
— Ależ się na tym świecie wyrabia!... — Słowa starej Biernackiej, niepodtrzymane przez córkę zapadły bezpowrotnie w łamiący się chrzęst wozów i wycie wichru...
— Teraz jeszcze trzeba, — podjęła znów Biernacka, — aby nas tu Rosjanie zagarnęli.. Ciekawym, kto wtedy będzie wypłacać pensje i emerytury?...
Tak, tak, tak, — huknęły rozgłośnie bukowe polana, przez powyginane drzwiczki pieca.
Maryśka patrzyła w ognisko, niechcąc spotkać spojrzeń matczynych...
— Cóż, — ja ostatecznie nie mogę mieć do niczego pretensji... Męża już pochowałam, — córkę już odchowałam... Tak dociągnąć tych parę lat, czy inaczej, — wszystko jedno... Zresztą jestem miejscowa, tutejsza, — znają mnie... Ale ty, — ty...