Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/205

Ta strona została przepisana.

będę i Zdzich i będzie Kałucki... I znów powie nam pan coś takiego wzniosłego, jak wtedy o altanie... O sztuce...
Przełknęła łzy... Wczoraj wieczór dowodził jej Smolarski, że widać Zatorski miał przeczucie wtedy... — Przecież mówił wtedy o książkach swych, — a potem o śmierci... Pamięta pani?... Żeby go gdzieś zaniosło między obcych ludzi, w nieznane strony... To będzie dowodem, że aż do śmierci toczyło się wartko koło życiowej energji... Coś w tym duchu, — proszę pani...
O altanie, — Maryśka chciała powoli ukołysać Zatorskiego, — o sztuce, o książkach...
Zatorski prosił potem Smolarskiego, aby nad nim nie bajdurzyła, jak kura.
— Dajcie mi spokój, — nic mnie to nie obchodzi... Nic a nic... — Machnął ręką i zapatrzył się w powałę.
Smolarski, nauczony doświadczeniem Maryśki, nie mówił mu już nic o żonie, ani o dzieciach, ani o rodzinie, — lecz delikatnie o rzeczach ogólnych... O Wodzu, o sprawie, o Polsce... Jaka ich przyszłość czeka... Jaka wielkość...
A po różnych długich obejściach i omówieniach przemknęło mu się w myślach czerwone słowo, — Sława, na tle szarych świętości Obowiązku...
Zatorski przymknął oczy i czknął rozgłośnie.
Smolarski przestraszył się... Czuł dobrze, że Zatorski czknął naumyślnie...
— Widzisz, — rzekł nagle Zatorski twardym sztywnym głosem, — jak się już raz te rzeczy zapłaci, drogo zapłaci, to już nic, — nic nie obchodzą... To już się tego nie rozumie... Dajcie mi spokój...
Chodzili koło niego i zabiegali, obrażeni w swych umiłowaniach... Zatorski cieszył się, że już do niego nie mówią.
Słońce znów leżało na płocie, stara zielona pleśń kwitła tęczowym fijoletem, przełaz się zginał nad śniegiem kolanami starych sęków, mały mostek spoczywał cicho ponad wodą. Między złotemi łupkami sągów czerwienił się cień — jak gęsty rubin...
Albo gasło wszystko i szara mgła snuła się cierpliwie po widoku.
Przejazd ciężkich wozów dręczył Zatorskiego, — widać wojska przeszły, a teraz walą treny... Obok w izbie namnożyło się ludzi... Mógłby wiedzieć, dlaczego tak było, ale nie