Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/208

Ta strona została przepisana.

— Niech pan już nie mówi, — prosiła Maryśka, — niech pan nie mówi...
— Ale w tem jest przyszłość, — Smolarski starał się uśmiechnąć. — Przyszłość jest w tem, że właśnie tak poprostu zginął... Nie wiemy nawet jaka, my dziś jeszcze nie wiemy jaka, ale właśnie, że tak poprostu, — w tym jest wielka przyszłość...
— Niech pan nie mówi, niech pan już nic nie mówi, — prosiła Maryśka...
Trup patrzył na nich skośnem pobłażaniem niedomkniętych źrenic.
A kiedy Smolarski rzekł jeszcze, rzeczywiście, jakby na złość — Ojczyzna to wielka rzecz, — pomyślała Maryśka o Zatorskiej i o dzieciach...
Dobrze, że Zdzich już tak zanadto, tak strasznie nie kochał znów tej Ojczyzny...
— Trzeba zakryć mu twarz, — rzekła, — a potem zrobi pan coś z wójtem, profesorze... Żeby jakoś cicho...
Ramkie przyniósł czystego muślinu. Zakryli twarz.
Należy pobyć przy zmarłym... Maryśka usiadła naprzeciwko... W tępej zadumie, to znów w bezmyślności płynęły jej chwile, zajęte wszystkiem i niczem... Jak teraz ułoży sobie życie z matką... Że straciła tę ostatnią przystań... Nawet domu rodzicielskiego nie ma... Także o przeznaczeniu... I że przy zmarłym sobie posiedzi, — zrobi to choćby dla Zatorskiej... I, że niczego nie warto kochać... Zatorski umarł za Ojczyznę...
Nagle, w tym czadzie mętnych refleksji i wspominań przywiązał jej oczy ten płatek muślinu... Miała taki fartuszek... Taki sam fartuszek, — w dzieciństwie... Takim muślinem ona też już raz miała zakrytą twarz...
Pamiętała o tem pod Czarnym Osłem, gdy Zatorski mówił o altanie... Teraz wspomnienie to, dziwną grą przeciwstawień, przesunęło się raz jeszcze... Miała wtedy parę lat... Z jakimiś chłopcami pobiegli do ogrodu za szkołę... Żeby się wzajem oglądać... Chłopcy ją położyli na ławeczce — i oglądali... Coś ruszali... A jeden, — i to był on, Ramkie, — wstydził się, nie chciał, mimo, że go ciągnęli... Wtedy pod dusznym muślinem fartucha zaczęła płakać ze wstydu...
Teraz nie chciała tego za nic na świecie domyśleć do końca...
Przez muślin przeglądała czarnym prostokątem broda Zatorskiego i żółte zarysy zgorzkniałej twarzy...