Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Łuk.pdf/216

Ta strona została przepisana.

dzie mieszkać w pensjonacie. Biedny człowiek... Z początku przylatywał tu też ten młody Adolf Karowski, — ale taki się dziki zrobił!...
Zasiedli do stołu.
Feluś prawie nie poznał Nastusi, w rękę ją chciał pocałować.
Po objedzie i czarnej kawie, pobłogosławiwszy pamięć zacnego wuja (wiesz Nastusiu, jemu rzeczywiście musisz życzyć, by mu ziemia lekką była) przeszły do dawnej sypialni Zdzichów oglądać, jak się Nastusia „obsprawiła“.
— Ależ to cała wyprawa, moja droga!
Maryśka siedziała na kanapie, Nastusia stała obok, wykładając na jej kolana sztukę po sztuce. Gdy już skończyły przegląd, sytymi koronek oczyma, zapatrzyła się Maryśka przed siebie... Oto, jak życie idzie... Kto nieobecny ten stracony, zaś co przeszło, — nie wróci... Oto w jej mieszkaniu panują i błyszczą nowe, czyste meble, jej służąca (nie, żeby to w Maryśce zazdrość wzbudzało, ale zawsze), jej służąca ma bieliznę, o jakiej ona teraz zamarzyć nawet nie może...
— A powiedzże mi, moja kochana, — Maryśka wskazała fotografję pułkownika, — ten wojskowy?... Jakże on tu zawędrował?
— Ten pułkownik?... — Ostre skosy przeleciały Nastusi po twarzy. — Nie wiadomo skąd zawędrował... Może stał na kwaterze u wuja?... Proszę pani, przecież my tu też mieliśmy za swoje, — nas też oblegano... Co się tu działo!!...
Maryśka rozpięła bluskę i ośmieliła łaskawie Nastusię... Porozpinały się więc, wyciągnęły z pod bluzek gorsety (ta szelma Nastka miała nowy z różowego jedwabiu, — w dzisiejszych czasach) i usadowiły wygodniej.
Maryśka opowiadała o pułkowniku, jak dowodził bitwą, — i o Zatorskim.
Ach tak, teraz sobie Nastusia przypomniała, wujo, kamienicznik z Podgórza był istotnie w przyjaźni z tym pułkownikiem... Nawet dedykacja jest na fotografji...
Zdjęły fotografję ze ściany.
— Po niemiecku... Czekajże... „Sercu memu...“ Podpis nieczytelny... Ależ to litery rozmachane, jakby narodziny świata dyktował!...
Na drugi dzień rano po śniadaniu, które na platerowej tacy, z dźwięcznym, jak kropelki „dzień dobry“ przyniesione